Wtedy przecież wszystko było
takie proste.. Poznała ich wszystkich dzięki ojcu, który ich
trenował. Prócz Rii, z którą dzieliła szkolną ławkę,
wcześniej jakoś nie miała takich prawdziwych przyjaciół.. Oni
byli inni. Wspaniała paczka przyjaciół, w której rzadko ktoś się
kłócił, często się spotykali i czerpali z tego prawdziwą
przyjemność. Później jeszcze do ich klasy dołączyła Maite,
zaprzyjaźniły się i również wciągnęli do ich grona znajomych.
Nawet nie wiedziała kiedy całkowicie zatraciła się w młodym
Bartrze. Była w niego całkowicie zapatrzona i pewnie nawet poszłaby
za nim w ogień. Gdy się uśmiechał, czuła jak miękły jej nogi,
a gdy mówił do niej niskim i tak bardzo męskim głosem, miała
wrażenie jakby topiła się od środka. Była naprawdę w nim
zakochana i czuła, że on w niej też. O tym, że Bartra kręcił z
młodą panną Martinez wiedziało mało osób. Zataili to przed
rodzicami, na początku z powodu tego, by uniknąć ich zbędnych i
głupkowatych gadek o szczeniackiej miłości, a później.. Tkwili w
tej tajemnicy i było im z tym dobrze. Z czasem przyzwyczaili się i
polubili potajemne wyjścia, spotkania. Co z tego, jeżeli później
to wszystko pękło niczym bańka mydlana..
Cały dzień spędziła razem z
dwiema młodszymi siostrami oraz mamą, chodząc po sklepach, udając
się do kina i wspólny obiad. Taki rodzinno-damski wypad. Tęskniła
za takim. Zawsze była blisko ze swoją rodziną i bardzo tęskniła
za nimi będąc w Stanach, choć rozmawiali przez telefon albo
internet prawie codziennie. Później dołączyli do nich dwaj
mężczyźni, ojciec Camili i brat, psując czysto damskie wyjście,
ale tym samym nie popsuli panującego tam dobrego nastroju. Czuli się
tak jak dawniej, gdy jeszcze wszyscy byli razem.
Po kolacji dziewczyna udała się
do swojego pokoju, który nie zmienił się ani trochę od dnia jej
wyjazdu do Los Angeles. Czerwone ściany, ciemne meble z czerwonymi
dodatkami, długie zasłony przy oknie i wszędzie puchowe poduchy.
Ubrana w stare dresy, siedziała na swojej ogromnej pufie w kącie
pokoju razem z laptopem, przeglądając komplety mebli do ich nowego
domu w Los Angeles, w którym zamieszkają po ślubie. Po chwili na
ekranie pojawiło się okienko ze zdjęciem jej narzeczonego,
informujące, że chce się z nią połączyć. Nacisnęła na
zieloną słuchawkę, po czym na dużym ekranie zobaczyła
uśmiechniętego Adriana, siedzącego przy biurku w swoim gabinecie w
białej koszuli z cienkim, czarnym krawatem.
- Cześć, słońce -
Usłyszała. - Jak w Barcelonie?
- Jest świetnie, choć
brakuje tutaj ciebie - Pokazała mu język. - Widzimy się w
niedzielę?
- No właśnie... -
Skrzywił się, stukając nerwowo palcami o drewniany blat. Zaczął
błądzić wzrokiem po pomieszczeniu zamiast patrzyć w ekran i
obiektyw kamerki. - Nie w niedzielę..
- Co? - Zmarszczyła brew.
- Adrian, pragnę ci przypomnieć, że za półtora tygodnia jest
nasz ślub - powiedziała z lekko podwyższonym tonem. - Rozumiem, że
będziemy go brać na odległość, tak? - prychnęła.
- Nie! Przylecę, ale
dopiero w środę razem z rodzicami. Proszę, zrozum. Mamy tutaj
ogromny kocioł.. Wysypała nam się jedna firma budowlana i są
jakieś niejasności w papierach do kupna nowego terenu pod osiedle..
Już nawet mam przebukowany bilet - Tłumaczył się, a ona ciężko
westchnęła. - Zobaczymy się w środę, obiecuję - uśmiechnął
się lekko. - Cami.. - mówił do niej. - Kochanie, no nie złość
się - jęknął, a ona spojrzała na jego postać na ekranie.
- No dobrze.. - Wywróciła
oczami. - Nie powiem, że jestem zadowolona, no ale.. - Wypuściła z
siebie powietrze.
- Bardzo cię kocham,
wiesz? - zaśmiał się cicho. - I nie mogę się doczekać aż w
końcu zostaniesz panią Hernandez - wyszczerzył się, a ona nagle
poczuła przypływ i uderzenie fali dziwnego gorąca. Pewnego
dnia zostaniesz moją panią Bartra, zobaczysz! Jak dla mnie możesz
nawet i w tym momencie - przypomniała sobie słowa Marca, który
już dzień później był jej mężem. Dopiero teraz, gdy chciała
wyjść za mąż za odpowiedniego mężczyznę, uświadomiła sobie
jaka to była głupota i jej życiowy błąd, ponieść się chwili i
emocjom, lecieć do urzędu i żenić się w wieku osiemnastu lat w
tajemnicy przed wszystkimi. Uśmiechnęła się tylko do kamerki i
pokiwała głową. - Rozmawiałaś już z Alice albo Juanem? Jak
przygotowania?
- Rozmawiałam rano z
Juanem. Mam jutro iść z Alice na przymiarkę sukienki. Zabieram ze
sobą Maite i Rię, bo mama nie urwie się z pracy.. A poza tym,
wszystko idzie zgodnie z planem.
- Więc wiedziałem kogo
nająć by nie mieć z tym problemów - Puścił do niej oczko i
wtedy spojrzał gdzieś dalej, a w tle słychać było głos jego
sekretarki. Camila osobiście jej nie lubiła, bo łasiła się do
Adriana.. Na szczęście bez wzajemności! Sama chętnie zostałaby
jego sekretarką, ale jej po latach pracy, trafiło się asystowanie
przyszłemu teściowi. - Kochanie, przepraszam cię, ale muszę
kończyć. Ojciec zwołał nagłe zebranie. U ciebie już jest późno,
więc zadzwonię jutro. Śpij dobrze - uśmiechnął się szeroko.
- Pa - Pomachała do niego
i w tym momencie połączenie zostało zakończone. Odłożyła
laptop na biurko i sama udała się do łóżka. Okryła się cienkim
kocem, ponieważ noce były tu ciągle bardzo ciepłe i zgasiła małą
lampkę obok łóżka. Nastała ciemność. Ciągle mrużyła i
przymykała oczy, ale coś nie dawało jej spokoju.. Wbiła wzrok w
dużą porcelanową lalkę, ubraną w różową suknię, prezent od
ukochanej babci na jej siódme urodziny i przygryzła dolną wargę.
A co jeżeli nie uda jej się nakłonić Marca do podpisania
papierów? Będzie musiała wyjawić to przed Adrianem i ze ślubu
nici.. Wszyscy zawsze powtarzali, że Camila była uparta jak
cholera, ale Marc nie był o wiele lepszy od niej. Potrafił trzymać
przy swoim czym denerwował wszystkich dookoła. Wiedziała, że
będzie musiała się z nim spotkać i wszystko obmówić, przekonać,
a nawet jeżeli będzie trzeba to prosić na kolanach!
Nacisnęła na klamkę i weszła
do mieszkania, a przed nią pojawił się usypany chodniczek z
płatków czerwonych róż. Zamknęła za sobą drzwi, odłożyła
torebkę na bok i zdjęła szpilki, kładąc delikatnie stopy na
kwiatowym dywanie. Szła po woli, wdychając zapach perfumowanych
świeczek, które wszędzie były porozstawiane. Byłoby całkowicie
ciemno, gdyby nie ich ciepły blask.
Płatki róż zaprowadziły ją
na taras, gdzie stał okrągły stolik z białym obrusem, rozłożonymi
talerzami i sztućcami. Obok leżała pojedyncza różna i kubełek z
lodem, do którego włożony był szampan.
Dopiero po chwili zauważyła tam
obecność młodego chłopaka, ubranego w ciemne spodnie i
jasnoniebieską koszulę, która lekko opinała jego cudownie
umięśnione ramiona i tors. Podszedł do stolika i nalał szampana
do dwóch wysokich kieliszków. Podszedł do niej i wręczył jeden.
- Jednak jesteś -
uśmiechnął się i upił łyk. Dziewczyna zrobiła to samo, po czym
chłopak zabrał od niej szkło i odstawił na bok. - Jesteś
wyjątkowa, wiesz? - powiedział i delikatnie przesunął wierzchem swojej
dłoni po jej policzku. Złapał mocno za jej dłoń, a drugą rękę
położył na talii dziewczyny i przysunął ją do siebie, tak że
teraz przylegała do niego całym ciałem. Dłoń, którą wcześniej
ściskał z jej, sunął wolno ku górze, dotykając jej
przedramienia, później ramienia, obojczyka, szyi i położył ją
na jej policzku. Przysunął bliżej swoją twarz i musnął jej
usta, tak jakby robił to po raz pierwszy w swoim życiu. Poczuła
jak dziwnie przyjemne prądy przeszywają jej całe ciało, a także
chęć ponowienia tego. Uniosła się lekko na palcach i by sama
posmakować ust chłopaka. On jednak nieoczekiwanie zabrał ją na
ręce i ciągle całując, wszedł do środka mieszkania, krocząc po
płatkach róż do samej sypialni. Ułożył ją delikatnie na łóżku,
które również całe zasłane było różami.
Czuła jego pocałunki wszędzie.
Jego lekki zarost delikatnie drażnił jej ciało, które pod wpływem
emocji stało się nadzwyczaj wrażliwe. Dłonie poznawały każdy
centymetr jej ciała, jakby chciały się nauczyć tej mapy na
pamięć. Czuła jak zsuwa z niej sukienkę i po chwili pozbywa się
swojej koszuli. Składał krótkie pocałunku zaczynając od ust,
zjeżdżając niżej po szyi i obojczyku, a ona wsunęła palce w
jego kruczoczarne włosy i...
Zerwała się jak
poparzona na dźwięk swojego telefonu. Nie mogła uspokoić oddechu,
a na dodatek była cała spocona i serce waliło jej jak oszalałe..
Nie mogła uwierzyć w to czego przed chwilą doświadczyła. Sen
erotyczny, w którym głównym bohaterem był sam Marc. Po prostu
nadal była w szoku. Przejechała dłonią po twarzy i sięgnęła po
swój telefon, który leżał na szafce nocnej. Zbudził ją dźwięk
SMSa. Wiadomość od operatora, który wystawił już rachunek za
abonament.. Spojrzała na zegarek w prawym górnym rogu. Dochodziła
dziewiąta..
Wstała i pośpiesznie udała się
do łazienki. Odkręciła kran, nalała odrobinę wody na złączone
dłonie i uderzyła nią w swoją twarz, po czym spojrzała na swoje
odbicie w lustrze. Jak?! Jakim cudem mogło się jej coś takiego
przyśnić? I to jeszcze na dodatek z Bartrą.. Przez ostatnie pięć
lat próbowała o nim zapomnieć i pewnie to by się jej udało,
gdyby nie fakt, że musiała wrócić i się z nim spotkać.. Nie
miała bladego pojęcia, że powrót w te strony może być jednak
taki ciężki. Coraz częściej przypominała sobie wszystkie chwile
spędzone z piłkarzem, ale za każdym razem karciła się samą w
myślach. Miała wyjść za najwspanialszego mężczyznę na świecie
- Adriana Hernandeza, Meksykanina urodzonego w Los Angeles, stanie
Kalifornia, syna Manuela Hernandeza i Marii Cortez, którzy
wyemigrowali do Stanów jeszcze przed swoim ślubem. Wszystko miało
być przecież takie idealne..
Doprowadziła się do porządku
i zeszła na dół, do kuchni, gdzie jej ojciec kończył pić
poranną kawę, już praktycznie gotowy do wyjścia.
- Cześć, tato -
uśmiechnęła się i ucałowała go w policzek, po czym zabrała się
za przygotowywanie kawy dla siebie. - Co tak cicho w domu?
- Mama jest od rana w
pracy, Xanę zabrała przedtem mama jej koleżanki u której ma być
cały dzień, Pacho wyszedł z kolegami, a Sira jeszcze nie
schodziła. Obstawiam, że nadal śpi - mówił. - Więc masz
praktycznie wolny dom, bo też już wychodzę - uśmiechnął się i
odłożył pusty kubek do zlewu. - Miłego dnia, Cami - powiedział i
już go nie było. Usiadła przy stole z kawą i słodką bułką,
która leżała na szafce. W tej ciszy jakoś samoistnie pomyślała
o swoim dzisiejszym śnie. Był po prostu dziwny. Musiała czymś się
zająć by naprawdę przestać o nim myśleć.. Dokończyła
śniadanie, zabrała z góry telefon ze słuchawkami, ubrała swoje
buty i wyszła do ogrodu. Wypchała z garażu kosiarkę do trawy,
ubrała słuchawki, włączyła głośną muzykę i zaczęła targać
się z dużą i głośną kosiarką po całym ogrodzie. Jeżeli jej
siostra faktycznie jeszcze spała.. Trudno. W tym momencie miała ją
w nosie. Camila po prostu musiała jakoś odreagować, a takim
sposobem często się jej to udawało gdy jeszcze mieszkała w
Barcelonie.
Cali spoceni, czerwoni i
zziajani weszli do szatni. Nie dosyć, że było dziś ze
czterdzieści stopni w cieniu, to dostali porządny wycisk od
trenera. Zaczął się sezon, a jeżeli chcieli coś osiągnąć,
nadrabiając poprzedni, nie mogli tak po prostu sobie bimbać.
Marc wszedł do pomieszczenia w
towarzystwie młodego Niemca, z którym od początku złapał całkiem
dobry kontakt. Usiadł obok swojej szafki i wyjął z niej butelkę z
wodą, którą prawie natychmiastowo opróżnił do połowy. Zabrał ręcznik i poszedł pod prysznic. Dziesięć minut później
wychodził już całkowicie ubrany razem z Sergim i Martinem.
- Marc.. - zaczął
niepewnie Roberto.
- Co tam? - Spojrzał na
niego.
- Tak się zastanawialiśmy
z Martinem - Podrapał się po głowie.
- Po prostu zauważyliśmy,
że od pojawienia się Camili w Barcelonie, jesteś jakiś nieswój -
Martin go wyręczył.
- A pomyśl.. Pojawia się
twoja dawna kobieta, która zniknęła bez żadnego wyjaśnienia, a
później wraca po pięciu latach z papierami rozwodowymi. Nieźle
zaczyna, bo ten jej goguś nic nie wie, że już jest mężatką -
prychnął. - A potem jeszcze ty mówisz, że Ria z Maite miały z
nią ciągły kontakt.
- I w sumie nieźle to
ukrywały - stwierdził pomocnik. - Dlaczego ty w ogóle nie chcesz
jej tego podpisać?
- Po prostu nie i tyle..
To znaczy na razie - zamyślił się.
- Co ty kombinujesz,
Bartra? - zapytał Martin. - Chcesz doprowadzić do tego, że Cami
powie o wszystkim temu swojemu narzeczonemu?
- I wtedy istnieje duża
szansa, że ze ślubu nici - wtrącił Sergi. - Sam wiesz, że nikt
nie chce mieć do czynienia ze wściekłą Camilą. Ona cię chyba
zabije jeżeli jej tego nie podpiszesz.
- Po prostu chcę ją
przetrzymać - Wywrócił oczami. - Niech wychodzi sobie za mąż za
kogo tylko chce, nawet i samego króla. Mnie to wcale nie obchodzi! -
mówił, patrząc ciągle przed siebie i nie zatrzymując się.
Unikał kontaktu wzrokowego z przyjaciółmi, a to oznaczało, że..
Obchodziło go i to bardzo. Szlag go trafiał. Skręcało go od
środka. Minęło pięć lat, zabawiał się z innymi pannami by
zapomnieć o swojej żonie, a ta nagle się pojawia i wszystko co
zbudował sobie piłkarz, runęło jak domek z kart. Nawet wróciły
wyrzuty sumienia tego, że ją zdradzał.. Zaraz! Ona też go
zdradzała i wcale nie miał pewności czy tylko i wyłącznie z tym
swoim narzeczonym.. - Jadę do siebie. Do zobaczenia - powiedział do
nich i wsiadł do swojego samochodu. Odpalił silnik i obrał trasę
do swojego mieszkania. Zawsze gdy bywał w sytuacjach, które
wymagały poważnych przemyśleń, jechał na drinka i wyrywał
jakąkolwiek pannę, a dziś? Poczuł jakąś blokadę, tak jakby w
tym momencie nie mógł nawet spojrzeć na żadną inną dziewczynę.
***
Pomysł ze snem spadł na mnie tak nagle... :D
Ten oto rozdział jest ze specjalną dedykacją: z okazji urodzin, dla N. ♥ Obiecałam, więc dodaję :)
Snem, snem, ale w nim był nasz Marc, więc... I'm Happy! :)
OdpowiedzUsuńCamilla musi teraz namówić naszego słodziaka do podpisania tych papierów rozwodowych, bo inaczej nici ze ślubu...;/
Bartra uśmiechnij się słońce!
Cudny rozdział!
Czekam na nowość!
Ty jesteś serio psychiczna, powtarzam się, wiem :)
OdpowiedzUsuńTen sen... tylko to potwierdza, wiesz? Ale fajny był, nie powiem, że nie.
Pozdrawiam :*
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńA ten Bartra no! Dalej swoje! Okropny ale i tak kochany ♡
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość ^^
inszaaaa
Co za... agrrr, ten Bartra. Normalnie kombinuje, aż przekombinuje. Ale przez to całe niezgadzanie się na podpisanie, będzie miał czas sporo przemyśleć. A Cami... cóż, wplątała się w pokręconą sytuację, którą musi jakoś ogarnąć. Się porobiło. :)
OdpowiedzUsuńmieć takie sny z Marcusiem *.*
OdpowiedzUsuńNo no, dzieje się dzieje xD ciekawe jak się to potoczy i czy wróc do Bartry xD pisz szybko kolejny ja czekam !!
OdpowiedzUsuńpozdro ;)
~ Angi
Bartra - jakie kombinacje :D żeby mu to tylko na złe nie wyszło.
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)