środa, 1 października 2014

Rozdział III

  Wtedy przecież wszystko było takie proste.. Poznała ich wszystkich dzięki ojcu, który ich trenował. Prócz Rii, z którą dzieliła szkolną ławkę, wcześniej jakoś nie miała takich prawdziwych przyjaciół.. Oni byli inni. Wspaniała paczka przyjaciół, w której rzadko ktoś się kłócił, często się spotykali i czerpali z tego prawdziwą przyjemność. Później jeszcze do ich klasy dołączyła Maite, zaprzyjaźniły się i również wciągnęli do ich grona znajomych. Nawet nie wiedziała kiedy całkowicie zatraciła się w młodym Bartrze. Była w niego całkowicie zapatrzona i pewnie nawet poszłaby za nim w ogień. Gdy się uśmiechał, czuła jak miękły jej nogi, a gdy mówił do niej niskim i tak bardzo męskim głosem, miała wrażenie jakby topiła się od środka. Była naprawdę w nim zakochana i czuła, że on w niej też. O tym, że Bartra kręcił z młodą panną Martinez wiedziało mało osób. Zataili to przed rodzicami, na początku z powodu tego, by uniknąć ich zbędnych i głupkowatych gadek o szczeniackiej miłości, a później.. Tkwili w tej tajemnicy i było im z tym dobrze. Z czasem przyzwyczaili się i polubili potajemne wyjścia, spotkania. Co z tego, jeżeli później to wszystko pękło niczym bańka mydlana..
  Cały dzień spędziła razem z dwiema młodszymi siostrami oraz mamą, chodząc po sklepach, udając się do kina i wspólny obiad. Taki rodzinno-damski wypad. Tęskniła za takim. Zawsze była blisko ze swoją rodziną i bardzo tęskniła za nimi będąc w Stanach, choć rozmawiali przez telefon albo internet prawie codziennie. Później dołączyli do nich dwaj mężczyźni, ojciec Camili i brat, psując czysto damskie wyjście, ale tym samym nie popsuli panującego tam dobrego nastroju. Czuli się tak jak dawniej, gdy jeszcze wszyscy byli razem.
  Po kolacji dziewczyna udała się do swojego pokoju, który nie zmienił się ani trochę od dnia jej wyjazdu do Los Angeles. Czerwone ściany, ciemne meble z czerwonymi dodatkami, długie zasłony przy oknie i wszędzie puchowe poduchy. Ubrana w stare dresy, siedziała na swojej ogromnej pufie w kącie pokoju razem z laptopem, przeglądając komplety mebli do ich nowego domu w Los Angeles, w którym zamieszkają po ślubie. Po chwili na ekranie pojawiło się okienko ze zdjęciem jej narzeczonego, informujące, że chce się z nią połączyć. Nacisnęła na zieloną słuchawkę, po czym na dużym ekranie zobaczyła uśmiechniętego Adriana, siedzącego przy biurku w swoim gabinecie w białej koszuli z cienkim, czarnym krawatem. 
   - Cześć, słońce - Usłyszała. - Jak w Barcelonie? 
   - Jest świetnie, choć brakuje tutaj ciebie - Pokazała mu język. - Widzimy się w niedzielę? 
   - No właśnie... - Skrzywił się, stukając nerwowo palcami o drewniany blat. Zaczął błądzić wzrokiem po pomieszczeniu zamiast patrzyć w ekran i obiektyw kamerki. - Nie w niedzielę.. 
   - Co? - Zmarszczyła brew. - Adrian, pragnę ci przypomnieć, że za półtora tygodnia jest nasz ślub - powiedziała z lekko podwyższonym tonem. - Rozumiem, że będziemy go brać na odległość, tak? - prychnęła. 
   - Nie! Przylecę, ale dopiero w środę razem z rodzicami. Proszę, zrozum. Mamy tutaj ogromny kocioł.. Wysypała nam się jedna firma budowlana i są jakieś niejasności w papierach do kupna nowego terenu pod osiedle.. Już nawet mam przebukowany bilet - Tłumaczył się, a ona ciężko westchnęła. - Zobaczymy się w środę, obiecuję - uśmiechnął się lekko. - Cami.. - mówił do niej. - Kochanie, no nie złość się - jęknął, a ona spojrzała na jego postać na ekranie. 
   - No dobrze.. - Wywróciła oczami. - Nie powiem, że jestem zadowolona, no ale.. - Wypuściła z siebie powietrze. 
   - Bardzo cię kocham, wiesz? - zaśmiał się cicho. - I nie mogę się doczekać aż w końcu zostaniesz panią Hernandez - wyszczerzył się, a ona nagle poczuła przypływ i uderzenie fali dziwnego gorąca. Pewnego dnia zostaniesz moją panią Bartra, zobaczysz! Jak dla mnie możesz nawet i w tym momencie - przypomniała sobie słowa Marca, który już dzień później był jej mężem. Dopiero teraz, gdy chciała wyjść za mąż za odpowiedniego mężczyznę, uświadomiła sobie jaka to była głupota i jej życiowy błąd, ponieść się chwili i emocjom, lecieć do urzędu i żenić się w wieku osiemnastu lat w tajemnicy przed wszystkimi. Uśmiechnęła się tylko do kamerki i pokiwała głową. - Rozmawiałaś już z Alice albo Juanem? Jak przygotowania? 
   - Rozmawiałam rano z Juanem. Mam jutro iść z Alice na przymiarkę sukienki. Zabieram ze sobą Maite i Rię, bo mama nie urwie się z pracy.. A poza tym, wszystko idzie zgodnie z planem. 
   - Więc wiedziałem kogo nająć by nie mieć z tym problemów - Puścił do niej oczko i wtedy spojrzał gdzieś dalej, a w tle słychać było głos jego sekretarki. Camila osobiście jej nie lubiła, bo łasiła się do Adriana.. Na szczęście bez wzajemności! Sama chętnie zostałaby jego sekretarką, ale jej po latach pracy, trafiło się asystowanie przyszłemu teściowi. - Kochanie, przepraszam cię, ale muszę kończyć. Ojciec zwołał nagłe zebranie. U ciebie już jest późno, więc zadzwonię jutro. Śpij dobrze - uśmiechnął się szeroko. 
   - Pa - Pomachała do niego i w tym momencie połączenie zostało zakończone. Odłożyła laptop na biurko i sama udała się do łóżka. Okryła się cienkim kocem, ponieważ noce były tu ciągle bardzo ciepłe i zgasiła małą lampkę obok łóżka. Nastała ciemność. Ciągle mrużyła i przymykała oczy, ale coś nie dawało jej spokoju.. Wbiła wzrok w dużą porcelanową lalkę, ubraną w różową suknię, prezent od ukochanej babci na jej siódme urodziny i przygryzła dolną wargę. A co jeżeli nie uda jej się nakłonić Marca do podpisania papierów? Będzie musiała wyjawić to przed Adrianem i ze ślubu nici.. Wszyscy zawsze powtarzali, że Camila była uparta jak cholera, ale Marc nie był o wiele lepszy od niej. Potrafił trzymać przy swoim czym denerwował wszystkich dookoła. Wiedziała, że będzie musiała się z nim spotkać i wszystko obmówić, przekonać, a nawet jeżeli będzie trzeba to prosić na kolanach! 

  Nacisnęła na klamkę i weszła do mieszkania, a przed nią pojawił się usypany chodniczek z płatków czerwonych róż. Zamknęła za sobą drzwi, odłożyła torebkę na bok i zdjęła szpilki, kładąc delikatnie stopy na kwiatowym dywanie. Szła po woli, wdychając zapach perfumowanych świeczek, które wszędzie były porozstawiane. Byłoby całkowicie ciemno, gdyby nie ich ciepły blask. 
 Płatki róż zaprowadziły ją na taras, gdzie stał okrągły stolik z białym obrusem, rozłożonymi talerzami i sztućcami. Obok leżała pojedyncza różna i kubełek z lodem, do którego włożony był szampan. 
Dopiero po chwili zauważyła tam obecność młodego chłopaka, ubranego w ciemne spodnie i jasnoniebieską koszulę, która lekko opinała jego cudownie umięśnione ramiona i tors. Podszedł do stolika i nalał szampana do dwóch wysokich kieliszków. Podszedł do niej i wręczył jeden. 
   - Jednak jesteś - uśmiechnął się i upił łyk. Dziewczyna zrobiła to samo, po czym chłopak zabrał od niej szkło i odstawił na bok. - Jesteś wyjątkowa, wiesz? - powiedział i delikatnie przesunął wierzchem swojej dłoni po jej policzku. Złapał mocno za jej dłoń, a drugą rękę położył na talii dziewczyny i przysunął ją do siebie, tak że teraz przylegała do niego całym ciałem. Dłoń, którą wcześniej ściskał z jej, sunął wolno ku górze, dotykając jej przedramienia, później ramienia, obojczyka, szyi i położył ją na jej policzku. Przysunął bliżej swoją twarz i musnął jej usta, tak jakby robił to po raz pierwszy w swoim życiu. Poczuła jak dziwnie przyjemne prądy przeszywają jej całe ciało, a także chęć ponowienia tego. Uniosła się lekko na palcach i by sama posmakować ust chłopaka. On jednak nieoczekiwanie zabrał ją na ręce i ciągle całując, wszedł do środka mieszkania, krocząc po płatkach róż do samej sypialni. Ułożył ją delikatnie na łóżku, które również całe zasłane było różami. 
 Czuła jego pocałunki wszędzie. Jego lekki zarost delikatnie drażnił jej ciało, które pod wpływem emocji stało się nadzwyczaj wrażliwe. Dłonie poznawały każdy centymetr jej ciała, jakby chciały się nauczyć tej mapy na pamięć. Czuła jak zsuwa z niej sukienkę i po chwili pozbywa się swojej koszuli. Składał krótkie pocałunku zaczynając od ust, zjeżdżając niżej po szyi i obojczyku, a ona wsunęła palce w jego kruczoczarne włosy i...
   Zerwała się jak poparzona na dźwięk swojego telefonu. Nie mogła uspokoić oddechu, a na dodatek była cała spocona i serce waliło jej jak oszalałe.. Nie mogła uwierzyć w to czego przed chwilą doświadczyła. Sen erotyczny, w którym głównym bohaterem był sam Marc. Po prostu nadal była w szoku. Przejechała dłonią po twarzy i sięgnęła po swój telefon, który leżał na szafce nocnej. Zbudził ją dźwięk SMSa. Wiadomość od operatora, który wystawił już rachunek za abonament.. Spojrzała na zegarek w prawym górnym rogu. Dochodziła dziewiąta..
 Wstała i pośpiesznie udała się do łazienki. Odkręciła kran, nalała odrobinę wody na złączone dłonie i uderzyła nią w swoją twarz, po czym spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Jak?! Jakim cudem mogło się jej coś takiego przyśnić? I to jeszcze na dodatek z Bartrą.. Przez ostatnie pięć lat próbowała o nim zapomnieć i pewnie to by się jej udało, gdyby nie fakt, że musiała wrócić i się z nim spotkać.. Nie miała bladego pojęcia, że powrót w te strony może być jednak taki ciężki. Coraz częściej przypominała sobie wszystkie chwile spędzone z piłkarzem, ale za każdym razem karciła się samą w myślach. Miała wyjść za najwspanialszego mężczyznę na świecie - Adriana Hernandeza, Meksykanina urodzonego w Los Angeles, stanie Kalifornia, syna Manuela Hernandeza i Marii Cortez, którzy wyemigrowali do Stanów jeszcze przed swoim ślubem. Wszystko miało być przecież takie idealne.. 
  Doprowadziła się do porządku i zeszła na dół, do kuchni, gdzie jej ojciec kończył pić poranną kawę, już praktycznie gotowy do wyjścia. 
   - Cześć, tato - uśmiechnęła się i ucałowała go w policzek, po czym zabrała się za przygotowywanie kawy dla siebie. - Co tak cicho w domu? 
   - Mama jest od rana w pracy, Xanę zabrała przedtem mama jej koleżanki u której ma być cały dzień, Pacho wyszedł z kolegami, a Sira jeszcze nie schodziła. Obstawiam, że nadal śpi - mówił. - Więc masz praktycznie wolny dom, bo też już wychodzę - uśmiechnął się i odłożył pusty kubek do zlewu. - Miłego dnia, Cami - powiedział i już go nie było. Usiadła przy stole z kawą i słodką bułką, która leżała na szafce. W tej ciszy jakoś samoistnie pomyślała o swoim dzisiejszym śnie. Był po prostu dziwny. Musiała czymś się zająć by naprawdę przestać o nim myśleć.. Dokończyła śniadanie, zabrała z góry telefon ze słuchawkami, ubrała swoje buty i wyszła do ogrodu. Wypchała z garażu kosiarkę do trawy, ubrała słuchawki, włączyła głośną muzykę i zaczęła targać się z dużą i głośną kosiarką po całym ogrodzie. Jeżeli jej siostra faktycznie jeszcze spała.. Trudno. W tym momencie miała ją w nosie. Camila po prostu musiała jakoś odreagować, a takim sposobem często się jej to udawało gdy jeszcze mieszkała w Barcelonie. 

   Cali spoceni, czerwoni i zziajani weszli do szatni. Nie dosyć, że było dziś ze czterdzieści stopni w cieniu, to dostali porządny wycisk od trenera. Zaczął się sezon, a jeżeli chcieli coś osiągnąć, nadrabiając poprzedni, nie mogli tak po prostu sobie bimbać. 
  Marc wszedł do pomieszczenia w towarzystwie młodego Niemca, z którym od początku złapał całkiem dobry kontakt. Usiadł obok swojej szafki i wyjął z niej butelkę z wodą, którą prawie natychmiastowo opróżnił do połowy. Zabrał ręcznik i poszedł pod prysznic. Dziesięć minut później wychodził już całkowicie ubrany razem z Sergim i Martinem.
   - Marc.. - zaczął niepewnie Roberto. 
   - Co tam? - Spojrzał na niego. 
   - Tak się zastanawialiśmy z Martinem - Podrapał się po głowie. 
   - Po prostu zauważyliśmy, że od pojawienia się Camili w Barcelonie, jesteś jakiś nieswój - Martin go wyręczył. 
   - A pomyśl.. Pojawia się twoja dawna kobieta, która zniknęła bez żadnego wyjaśnienia, a później wraca po pięciu latach z papierami rozwodowymi. Nieźle zaczyna, bo ten jej goguś nic nie wie, że już jest mężatką - prychnął. - A potem jeszcze ty mówisz, że Ria z Maite miały z nią ciągły kontakt. 
   - I w sumie nieźle to ukrywały - stwierdził pomocnik. - Dlaczego ty w ogóle nie chcesz jej tego podpisać? 
   - Po prostu nie i tyle.. To znaczy na razie - zamyślił się. 
   - Co ty kombinujesz, Bartra? - zapytał Martin. - Chcesz doprowadzić do tego, że Cami powie o wszystkim temu swojemu narzeczonemu? 
   - I wtedy istnieje duża szansa, że ze ślubu nici - wtrącił Sergi. - Sam wiesz, że nikt nie chce mieć do czynienia ze wściekłą Camilą. Ona cię chyba zabije jeżeli jej tego nie podpiszesz. 
   - Po prostu chcę ją przetrzymać - Wywrócił oczami. - Niech wychodzi sobie za mąż za kogo tylko chce, nawet i samego króla. Mnie to wcale nie obchodzi! - mówił, patrząc ciągle przed siebie i nie zatrzymując się. Unikał kontaktu wzrokowego z przyjaciółmi, a to oznaczało, że.. Obchodziło go i to bardzo. Szlag go trafiał. Skręcało go od środka. Minęło pięć lat, zabawiał się z innymi pannami by zapomnieć o swojej żonie, a ta nagle się pojawia i wszystko co zbudował sobie piłkarz, runęło jak domek z kart. Nawet wróciły wyrzuty sumienia tego, że ją zdradzał.. Zaraz! Ona też go zdradzała i wcale nie miał pewności czy tylko i wyłącznie z tym swoim narzeczonym.. - Jadę do siebie. Do zobaczenia - powiedział do nich i wsiadł do swojego samochodu. Odpalił silnik i obrał trasę do swojego mieszkania. Zawsze gdy bywał w sytuacjach, które wymagały poważnych przemyśleń, jechał na drinka i wyrywał jakąkolwiek pannę, a dziś? Poczuł jakąś blokadę, tak jakby w tym momencie nie mógł nawet spojrzeć na żadną inną dziewczynę.

***
Pomysł ze snem spadł na mnie tak nagle... :D
Ten oto rozdział jest ze specjalną dedykacją: z okazji urodzin, dla N. ♥ Obiecałam, więc dodaję :)

8 komentarzy:

  1. Snem, snem, ale w nim był nasz Marc, więc... I'm Happy! :)
    Camilla musi teraz namówić naszego słodziaka do podpisania tych papierów rozwodowych, bo inaczej nici ze ślubu...;/
    Bartra uśmiechnij się słońce!
    Cudny rozdział!
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty jesteś serio psychiczna, powtarzam się, wiem :)
    Ten sen... tylko to potwierdza, wiesz? Ale fajny był, nie powiem, że nie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A ten Bartra no! Dalej swoje! Okropny ale i tak kochany ♡
    Czekam na nowość ^^
    inszaaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za... agrrr, ten Bartra. Normalnie kombinuje, aż przekombinuje. Ale przez to całe niezgadzanie się na podpisanie, będzie miał czas sporo przemyśleć. A Cami... cóż, wplątała się w pokręconą sytuację, którą musi jakoś ogarnąć. Się porobiło. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no, dzieje się dzieje xD ciekawe jak się to potoczy i czy wróc do Bartry xD pisz szybko kolejny ja czekam !!
    pozdro ;)

    ~ Angi

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartra - jakie kombinacje :D żeby mu to tylko na złe nie wyszło.
    czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń